Pewnym siebie krokiem szłam przez zapełniony korytarz,
wszystkie oczy były zwrócone w moją stronę.
Nie przeszkadzało mi to a
właściwie nawet czułam się dumna. W końcu korytarza dostrzegłam moich
przyjaciół uśmiechających się do mnie serdecznie. Ale nie to zwróciło
szczególnie moją uwagę. Tylko mój chłopak oparty o ścianę. Był
niesamowity. Wysoki mulat o hipnotyzujących
karmelowych oczach i z kilkudniowym zarostem, który dodawał mu uroku. Z
zadziornym uśmiechem przybliżał się do mnie aż w końcu usłyszałam jego lekko
zachrypnięty głos:
-Melissa...Melissa wstawaj czas do szkoły. Zaraz się spóźnisz!-
otworzyłam szeroko oczy i dostrzegłam stojącą nade mną mamę. No tak, to tylko
sen. Często mi się to zdarza. Mogłam się domyśleć, że to nie rzeczywistość, w
końcu nie jestem za bardzo lubiana a moją osobę nikt nie dostrzega. Taka
zwyczajna, kujonka jedna z wielu w szkole więc na kogo zwracać uwagę? Szczerze…
Sama bym na siebie uwagi nie zwróciła. Tylko jedno mnie zastanawia.. Kto to był
? Ten chłopak, nigdy go nie widziałam w szkole a sądzę, że zwróciłabym jednak na
niego uwagę. Zresztą, to pewnie kolejny wytwór mojej wyobraźni plus efekt
czytania „Zmierzchu” przed snem. Jednak cały czas go widzę w mojej głowie… jego
oczy.
-Kochanie, nic ci nie jest? Jesteś cała rozpalona, masz
gorączkę? Może zostań dziś jednak w domu- ze zmartwieniem w oczach położyła
swoją delikatną dłoń na moim czole. Była piękna jak na kobietę swoim wieku.
Długie, aksamitne, brąz włosy i pełne zielone oczy nadal wpatrzone w moją
skromną osobę. Nie wdałam się do niej. Jakby tak było, byłabym bardzo lubiana a
prawda była inna.
-Nie, wszystko w porządku mamo. Już wstaję. Za bardzo się
kołdrą obtuliłam to dlatego. Po za tym, mam dziś ważny sprawdzian z
angielskiego, muszę go napisać, ocena jest brana pod uwagę na semestr-
wytłumaczyłam się, pośpiesznie wstając z łóżka by nie dostrzegła jeszcze
większego rumieńca na mojej twarzy. Zabrałam przyszykowane ubrania i pobiegłam
do łazienki. Ubrałam się, zwyczajnie, tak jak zawsze. W czarne rurki i długi
brązowy sweter. Przyszła kolej na moje włosy, spojrzałam w lustro i dostrzegłam
ogromną szopę na mojej głowie. Starannie wyczesałam je i wyszłam z
łazienki biorąc po drodze torbę z
książkami z mojego pokoju. Nie malowałam się, nie lubię tego. Zresztą i tak
mnie nikt nie zauważy, to po co? Weszłam
do kuchni i usiadłam przy stole na którym czekała na mnie już pyszna
jajecznica. Dosłownie pochłonęłam ją, ucałowałam mamę i wyszłam z domu kierując
się w stronę tak dobrze znanego mi przystanku autobusowego.
Nie musiałam długo
czekać, bus pojawił się dość szybko. Więc przywitałam się cicho z kierowcą i
szukałam wzrokiem wolnego miejsca. Nikt nawet nie spojrzał na mnie, oprócz
jednej osoby, która z szerokim uśmiechem machała w moją stronę. Delikatnie uśmiechnęłam
się na ten widok. To moja najlepsza i właściwie jedyna przyjaciółka Lily.
Śliczna blondynka o niebieskich oczach. Miała wielkie powodzenie wśród płci
przeciwnej z tym, że nie zwracała na to uwagi. Uważa, że chłopcy to przeszkoda.
Po części się z nią zgadzam.
-Cześć Lissa! Co tam u ciebie? Boshee tyle lekcji dziś mamy
i ten sprawdzian z angielskiego, nic nie umiem! Liczę na to, że dostane z niego
chociaż 3- i zaczęła mi opowiadać o tym jak to nic nie umie. Spojrzałam w
szybę, słuchając tego co ma mi do opowiedzenia, pogrążając się przy tym w
myślach -…Ej! Słuchasz ty mnie w ogóle?
-Eee… tak, przepraszam zamyśliłam się na chwilę. O czym
mówiłaś? – spojrzałam na nią z błagalnym spojrzeniem.
-No mówiłam ci o tym, że chodzą plotki po szkole, że dwóch
chłopaków podobno ma się przenieść do naszej budy. Szkoda tylko, że nie do
naszej klasy.. Podobno starsi..- rozmarzyła się, uśmiechając sama do siebie.
-Zaraz, przecież ty nie zwracasz uwagi na chłopaków.. to
skąd ten wyraz twarzy? – zdziwiłam się, ona żadnemu chłopakowi nadziei nie
robi, nie wspominając tu już żeby o którymś marzyła.
-No racja. Ale to podobno miedzy innymi Zayn Malik!
Słyszałam o nim co nieco, podobno mega ciacho..I w dodatku taki tajemniczy. Nic
nie poradzę, że jestem dziewczyną. Nawet na mnie działają przystojni chłopcy bo
może na ciebie nie co?- uśmiechnęła się szatańsko do mnie.
-Nie znam go. Właściwie nawet nie słyszałam takiego nazwiska
więc przykro mi ale na mnie to wrażenia nie robi. Pewnie kolejny zadumany w
sobie chłopak, który nie zwraca na nic uwagi prócz siebie i ewentualnie jakiejś
ofiary do zabawy na weekend- znałam takich ludzi, w szkole ich pełno. Uwodzą
dziewczynę miłym słówkiem żeby tylko przespać się z nią i wpisać w swoją listę
zaliczonych. Nie znosiłam takich ludzi ale ja nie miałam takiej obawy. Nie
jestem jedną z potencjalnych ofiar. Zbyt brzydka jestem, po za tym, nawet nie
umiem się odezwać do kogoś innego prócz rodziców czy Lily. Spojrzała na mnie i
chyba uświadomiła sobie, że to co mówię to prawda więc szybko zakończyła temat.
Kilka godzin później..
W końcu ostatnia lekcja! Jeszcze tylko godzina wychowawcza i
do domu. Cały dzień w szkole zamieszanie. A co albo raczej kto jest tego
przyczyną? A wspominany przez moją
przyjaciółkę chłopak, którego imienia nie pamiętam, bo po co? Rzekomo zjawił
się w szkole i poszedł do dyrektorki załatwić sprawy związane z
przeniesieniem.. Czemu słucham tych plotek, sama nie wiem. Może dlatego, że nie
mam co robić prócz patrzenia w zegarek i czekania aż przesunie się wskazówka. A mazanie po moim zeszycie już mi się
znudziło. Kreśliłam tylko jakieś kreski, swoje imię i takie tego typu rzeczy,
które pewnie doskonale znacie na własnym przykładzie. Moje zamyślenie przerwał
mi długo oczekiwany dzwonek. W końcu
wrócę do domu. Pośpiesznie zabrałam torbę i ruszyłam w stronę swojej szafki,
będąc przy tym boleśnie popychana przez tłum ludzi przedzierający się w stronę
tak upragnionych drzwi wyjściowych. Zabrałam tylko swoje najpotrzebniejsze
rzeczy i również ruszyłam w ich stronę. Już chciałam otworzyć drzwi gdy nagle
zostałam nimi brutalnie uderzona. Upadłam na ziemię, gubiąc przy tym moje
rzeczy. Usłyszałam tylko śmiech wszystkich wokół.. Zachciało mi się płakać, ale
nie mogę tego sobie zrobić. Dam radę, tak jak zawsze.. Popatrzyłam na tłum
otaczający mnie, który nagle spoważniał. Nie rozumiałam ich zachowania. Wtedy
przypomniałam sobie, że przecież nie upadałam sama z siebie tylko zostałam
przez kogoś uderzona drzwiami. Ze łzami w oczach spojrzałam na winowajcę i zamarłam..
To nie możliwe, przecież to był tylko głupi sen. A jednak stał przede mną najprzystojniejszy chłopak jakiego
widziałam..To on…Zayn Malik.
Pozdrawiam ~PremierAomur~
Hej, zapowiada się ciekawie. Fajna historia. Masz dobry styl pisania, dobrze się czyta. Będę zaglądać w miarę regularnie, jak tylko pozwili mi na to czas. Aktualnie siedzę w pracy hihi :-D czekam na kolejny, pozdrawiam Asiek.
OdpowiedzUsuń