sobota, 28 lutego 2015

Nowy blog!



Hejka, zapraszam was na mojego nowego bloga. Opowiada on historię Anny, której ojciec zmarł gdy była mała a matka od tamtej pory wyjechała za pracą zostawiając tym samym ją jako kilku letnie dziecko z dziadkami. Pewnego dnia jednak dochodzi do nich wieść o tym, że jej matka na nowego "mężczyznę" i chce by Anna do niej wróciła by stworzyć znowu szczęśliwą rodzinę. Dziewczyna niechętnie jedzie z powody dużej różnicy wiekowej między jej matką a nowym partnerem. Na początku nie toleruje go, kłóci się, przekomarza lecz z czasem przekonywuje się do niego... I z nienawiści tworzy się miłość. Jednak czy to wszystko się ułoży? Czy ta miłość może przetrwać? Czy zakazane uczucie będzie silniejsze?

Pozdrawiam, Oliwia x

niedziela, 22 lutego 2015

Notka informacyjna!



Kochani, jak już napisałam pod którymś rozdziałem myślę nad nowym opowiadaniem. Tematycznie podobnym do tego, ale jednak troszkę innym ;3 Jaka jest tego przyczyna? A otóż taka, że mam miliony pomysłów na minute i w trakcie pisania tego bloga wpadłam na pomysł podobnego. Chciałabym znać wasze zdanie na ten temat, czy poprowadzenie go ma większy sens. 

Blog opowiadał by o dziewczynie, której umarł ojciec a matka po tym zdarzeniu wyjechała do pracy zostawiając tym samym małą jeszcze bohaterkę z dziadkami. Po kilku latach, gdzie obecnie działaby sie akcja, do dziewczyny przychodzi wieść, iż jej mama ma nowego mężczyznę, prawdopodobnie przyszłego męża. Wszystko byłoby ok gdyby nie fakt iż jest on 4 lata starszy od jej córki a głównej bohaterki. Później oczywiście jak sami sie domyślacie okaże sie nim Zayn, oraz główna akcja również bedzie dotyczyć bohaterki i jej rozterek życiowych. Trochę komplikacji, zakazanej miłości i ogólnie dramat. ;3

Co myślicie na ten temat? Czy chcielibyście czytać bloga o takiej tematyce? Od razu sprostuję iż pomysł wpadł mi przypominając sobie pewnego bloga, z którym zetknęłam sie juz jakiś czas temu. Niestety nie pamiętam jak sie nazywał ani jego autorki. Wiem, że dotyczył on Harrego, który umawiał sie z mamą głównej bohaterki tego opowiadania. Bardzo mnie on wtedy zaciekawił. Dlatego teraz pomysł na podobnego lecz oczywiście widzianego moimi oczami i wyobraźnią ;3 Bardzo proszę o komentarze dla was to kilka sekund a dla mnie kilka dni radości ;3

Pozdrawiam, miłej niedzieli Oliwia x















sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 4






Cisza.. Znacie te uczucie kiedy, siedzicie z kimś i kompletnie nie wiecie co powiedzieć, a jedyne co słyszycie to brzęczenie muchy w drugim końcu pokoju? Tak? Ja teraz to odczuwam.. Dlaczego byłam taka głupia i się zgodziłam z nim wracać do domu! Brawo Lissa, płacisz za swoją głupotę..
-Ale ładna dziś jest pogoda..- Rany,  ja serio to powiedziałam? Co jest z tobą nie tak Lissa? Ogarnij się.. Zaczynasz temat pogody, fascynujące.. Poczułam rumieńce na moich policzkach, na szczęście zakryłam je rozpuszczonymi włosami. Zerknęłam w jego stronę i jedyne co zauważyłam to nie kryte rozbawienie chłopaka. No w zasadzie co mu się dziwić. Pogoda.., serio?
-Mógłbyś się nie śmiać ze mnie? Chciałam jakoś temat rozpocząć, ale widzę że nie warto było..- Powiedziałam już lekko podirytowana jego zachowaniem.
-Nie no właśnie widzę, starasz się jak możesz. Rzeczywiście piękna pogoda i ten majestatyczny deszcz – Teraz już na dobre wybuchł śmiechem. Hmm, rzeczywiście deszcz.. Boshe, Lissa gdzie ty masz oczy? W tyłku chyba..  
-Widzę, że bardzo ci humor poprawiłam, to była tak fascynująca rozmowa, że aż szkoda, że już dotarliśmy pod mój dom- Pisnęłam, naprawdę mnie denerwował..
-Masz rację, może warto by ją kontynuować w środku. Zaprosisz mnie do siebie?- Zaproponował. Zamurowało mnie, dosłownie wryło w ziemie..
-Eee, no wiesz..  Jak chcesz to wchodź..
-Dziękuję, za propozycję- Jego złośliwy uśmiech nie schodził mu z twarzy. Weszliśmy do domu, lekko przemoknięci. Mama usłyszała trzask zamykanych drzwi więc jak zawsze przyszła mi na powitanie..
- Lissa, wróciłaś już?- Powiedziała wychodząc z kuchni- Dobrze, że już jesteś właśnie..O witam, przyszłaś dziś z kolegą?- Odrzekła „dyskretnie” obserwując chłopaka.
-Tak, znaczy nie.. To Zayn, podwiózł mnie, pod dom.- Zaczęłam tłumaczyć gestykulując przy tym dziwnie rękami.
-Oczywiście.- Mrugnęła, zabijcie mnie..- Zayn miło mi cię poznać jestem mamą Lissy, byłoby nam bardzo miło gdybyś ramach podziękowania za podwiezienie mojej córki, zjadł z nami obiad. Co ty na to?
Zaraz, zaraz, że co proszę?! Ja nawet go do domu zaprosić nie chciałam sam się zaprosił! Mamo nie pomagasz..
-Bardzo chętnie, dziękuję za zaproszenie- Odrzekł, z uśmiechem. Och błagam.. Serio? Wszyscy się na to nabierają..
-Wspaniale! Idźcie na górę, zawołam was gdy wszystko przygotuję- I uradowana, poszła do kuchni przygotować obiad.
-Taaa, to chodźmy do mnie..- Naprawdę muszę go tam zaprowadzać? Wolałabym nie..
Szliśmy schodami, gdy oczywiście moja niezdarna strona chciała przypomnieć, że nadal tu jest. Wchodząc na ostatni schodek, zaczepiłam nogą i poleciałam do tyłu. Już myślałam, że zaliczę bliskie spotkanie z podłogą gdy nagle poczułam silny uścisk i dwie karmelowe, świecące się niczym ogniki oczy.
-Uważaj, jeszcze sobie coś zrobisz, szkoda by było takiej dziewczyny- Po raz pierwszy uśmiechnął się, ale nie tak złośliwie jak do tej pory. To był szczery uśmiech, taki.. uroczy. Przypomniałam sobie, że przecież nadal tak leże u niego w ramionach. Zmieszałam się, i z pośpiechem wstałam.
-Dz..dziękuję.- Zakłopotanie wzięło górę, wiec by odwrócić spojrzenie Zayna od moich czerwonych policzków, machnęłam ręką w geście zaproszenia do mojego pokoju. Oczywiście, zaraz po tym wszedł a ja za nim. Zaczął się bacznie rozglądać. W moim pokoju królował kolor biały.  Białe ściany, meble.. Nie był to duży pokój, ani szczególnie wystrojony. Szafa, biurko z komputerem, łóżko z różowymi poduszkami. Jedyną rzeczą, za którą uwielbiałam ten pokój to..okno. Ogromne, okno z którego miałam widok na całą okolice. Uwielbiałam w takie dni jak ten siadać, i patrzeć tak po prostu na spadające krople deszczu. Z transu ocknęłam się widząc jak Zayn przygląda się czemuś na moim biurku. Podchodząc zobaczyłam, że chodziło mu o ten już dobrze znany zeszyt. Widniały na nim moje bazgroły. Jak się nudzę lubię czasem sobie coś szkicować, chociażby dla odstresowania.     
-To twoje szkice?- Z zaciekawieniem przyglądał się liniom widniejącym na kartce. Widząc, że przytaknęłam powiedział – Masz talent. Również lubię czasem coś maznąć na kartce..
-Naprawdę? Nie często szkicuje, przeważnie pod wpływem emocji. Gdy sie martwię, jestem smutna, radosna.. Gdy pokłócę się z rodzicami. Ty również tak masz?
- Tak. Ostatnim razem naszkicowałem coś w dzień pogrzebu mojego dziadka. Bardzo wtedy przeżywałem i musiałem jakoś to z siebie wyrzucić. Co do rodziców, mam tylko mamę i dwie młodsze siostry. Ojciec zostawił nas gdy byłem jeszcze mały. Prawie wcale go nie pamiętam – Dostrzegłam smutek na jego twarzy. Zrobiło mi się żal go a zarazem głupio, że zaczęłam ten temat. Naprawdę..
-Przepraszam nie wiedziałam, że to obudzi w tobie przykre wspomnienia.. Naprawdę nie wiedziałam,  ja..przykro mi.
-W porządku, nie wiedziałaś..- Nasze spojrzenia się spotkały. Moje szaro-niebieskie oczy wydawały się niczym w porównaniu z jego idealnymi oczami w odcieniu świeżo parzonej kawy o poranku.. Przysunął się do mnie, zakłopotałam się po raz drugi dzisiejszego dnia. Zayn widząc to złapał mnie za podbródek i lekko uniósł go tak bym patrzyła mu prosto w oczy. Powoli zbliżał się do mnie, skracając tym samym miedzy nami odległość. Serce zaczęło mi bić jak opętane. Lekko przymknęłam oczy czując powiew jego męskich perfum. I w momencie gdy dzielił nasze usta już milimetr, drzwi otworzyły się z hukiem przez co raptownie odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
-Wołam was i wołam i..ojej.. Przepraszam, nie wiedziałam, że wam prze..
- Nie szkodzi mamo, nic się nie działo. Jest już obiad tak?- Powiedziałam wchodząc jej w słowo.
-Tak, znaczy..zapraszam..- Odrzekła zszokowana mama.
Obiad minął w miarę  spokojnie, Zayn z chęcią rozmawiał i żartował z moja mamą.  Opowiadał o swojej poprzedniej szkole, miejscu zamieszkania. Razem z nią znaleźli wspólny język, obydwoje uwielbiają podróże. Od czasu do czasu nasze spojrzenia się spotykały ze sobą, lecz odwracałam wzrok. Czułam się nieswojo teraz przy nim, po tej sytuacji zaistniałej w moim pokoju. Po zjedzonym obiedzie, podziękował mojej mamie i poprosił mnie o podprowadzenie go do drzwi. Już miał wychodzić gdy, wrócił się.
-Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie i pyszny obiad..- Powiedział..-..mam nadzieję na kolejne spotkanie- Dodał cicho tak bym tylko ja usłyszała. Uśmiechnął sie widząc wypieki na mojej twarzy, schylił siei cmoknął mnie w policzek.
- Do zobaczenia Melisso..- Powiedział znikając w ciemności nocy.
-Do zobaczenia Zayn..- Uśmiech sam wpełzł mi na usta..
-Och, jakie to romantyczne! Gdyby tylko twój ojciec taki był! –Wpadła w zachwyt moja mama co wywołało tylko większe rumieńce na mojej twarzy.- Bardzo miły chłopak, polubiłam go. Pasujecie do siebie, starszy, stateczny..

-Mamoo!- Krzyknęłam pędząc do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko zamykając oczy. Nadal czułam zapach jego perfum..


__________________________________________________________________

Witajcie! Oto kolejny rozdział, dostałam dziś takiego rozmachu, że napisałam 2 rozdziały ;) Miałam go dodać, w najbliższą środę ale uznałam, że tak długo mnie nie było, że wypadałoby to jakoś wynagrodzić i oto jest. Rozdział raczej długi, mało akcji się w nim dzieje ale jest w nim coś takiego, co mnie urzekło. Na ogół pesymistycznie podchodzę do moich "wypocin" ale ten mi sie podoba. Komentujcie, obserwujcie, piszcie wasze opinie. 

Pozdrawiam, miłej nocy, Oliwia x

Rozdział 3

O raany.. Zayn Malik dał mi swój numer..Już po mnie..


-Zabiją mnie! I tak nie jestem lubiana a tu jeszcze to.. On mi to specjalnie zrobił, no jak słowo daję. Obmyślił jakiś plan razem z tą całą bandą i chcą mnie wyśmiać, że to niby taka naiwna Lissa myślała, że taki chłopak jak Zayn się nią zainteresuje-  Chodziłam przedrzeźniając Caroline. Od okna pod szafę i tak z powrotem i znowu, i jeszcze raz..
-Przestaniesz w końcu tak łazić!? Już mi się na pawia za ciebie zbiera!- Krzyknęła Lily, już „lekko” podenerwowana moim monologiem- Skąd masz tą pewność, że on udawał? Może właśnie, naprawdę mu sie spodobałaś. Pomyślałaś o tym histeryczko hmm?
-Oj błagam.. Widziałaś przez te 17 lat mojego życia jakiegoś „zainteresowanego” mną chłopaka? –Zapytałam z drwiną. Taka jest prawda, do tej pory nikt nie zwracał na mnie uwagi.
-No wiesz, w końcu któryś musi być pierwszy i padło na.. Zayna – Powiedziała śmiejąc się cicho do siebie samej.
-No bardzo śmieszne, zboczuchu. O czym ty w ogóle mówisz, słyszysz siebie jak to brzmi?
-Oj narzekasz, starszy, doświadczony, przystojny, bogaty..- Zaczęła wyliczać kolejna na palcach. Ale widząc moją morderczą minę, skończyła.
-Głupi, zadufany w sobie, pewny siebie, dziwny..- Kontynuowałam.
-Masz racje. Zapomnij o nim, nie jest Ciebie wart prawda?
-Prawda.
- Chłopcy tylko przeszkadzają!
-Racja!
-Zapomnisz o nim!
-Tak!
- To mega ciacho! Podoba Ci się!
-Tak! Znaczy co? Nie, rany nie..
- Hahahaha, wiedziałam!- Powiedziała uradowana skacząc po moim pokoju. Zaczęła machać tymi rączkami, tworząc w powietrzu serce.
- Ej! To nie prawda. Podpuściłaś mnie..- Usiadłam na podłodze, zakładając rękę na rękę jak małe dziecko, które nie dostało ulubionego lizaka.
-Oj pysiu.. Rany, jak te dzieci szybko dorastają..- Wycierając teatralnie łzę, usiadła obok mnie- Hmm.. Może by tak do niego zadzwonić?
-CO? ZGŁUPIAŁAŚ? NIE MA TAKIEJ OPCJI!
-Ok., zrozumiałam.. SIEDZĘ OBOK CIEBIE!- Krzyknęła, z czego zaczęłyśmy się śmiać. Wieczór minął nam na rozmowie, w końcu o 20 pożegnałyśmy się a ja poszłam sie umyć i położyłam się spać.
-Jutro poniedziałek, powodzenia Lissa..-Mruknęłam sama do siebie.

*_*_*_*
 Następnego dnia, wstałam przerażona. To takie uczucie było, nawet gorsze niż przed wizytą u dentysty.  Umyłam się, ubrałam i zeszłam na dół zabierając w pośpiechu torbę i kanapkę, po czym pożegnałam się i wyszłam. Znowu ledwo zdążyłam na busa. Przywitałam się z Lily i poszłam na lekcje. Dzień mijał spokojnie, widziałam Zayn'a ale on nie zwracał szczególnie na mnie uwagę. Był zajęty, flirtami ze strony Caroline. Ehh, aż mi niedobrze było na ten widok.. Ale wyszło na to, że faktycznie niepotrzebnie się tak stresowałam.
Minęła ostatnia lekcja.. Matematyka, jak ja jej nienawidzę. Mam niezłe oceny ale z sympatią do niej nie podchodzę.  Już myślałam, że wszystko wróciło po staremu gdy tu nagle ktoś mnie dźgnął dosłownie, tak bolii.. w plecy. Odwróciłam się niezadowolona, że to sprawka Lily i już otwierałam buzie by się na nia nadrzeć gdy tu przed moimi oczami dostrzegłam.. Zayn'a?
- Zamknij buzię jaskółeczko, bo ci muchy wlecą- Odpowiedział, uśmiechając się przy tym złośliwie.
-Przepraszam myślałam, że to.. Ee, wiesz co, nie. Nie przepraszam.. tylko po to ty przyszedłeś?
-Nie, przyszedłem by ci zaproponować wspólny powrót do domu. Wiem, że to twoja ostatnia lekcja, ja również już skończyłem. Podwieźć cię?
-Zaraz, czy wy nie macie czasem do 15? Jest 14.10.. Jeszcze jedną  godzinę masz- Powiedziałam przypominając sobie grafik na tablicy informacyjnej.
-Skarbie, już nie mam lekcji ok.? To jak jedziesz ze mną?- Zapytał, uśmiechając się uroczo..
-No w zasadzie czemu nie, na busa musiałabym jeszcze 20min czekać..
-No to fajnie, chodź- Złapał mnie za rękę prowadząc przez całą szkołę. Widziałam tylko zszokowane miny no tak z ¾ szkoły. Fajnie prawda? Moja taktyka „Nie rzucaj się w oczy” poszła teraz w zapomnienie..Dzięki!


---------------------------------------------------------------------------------------

Jest nowy rozdział! Przepraszam, że tak późno ale tyle się teraz działo, że nie miałam czasu nawet go dodać.
Trochę krótki, postaram sie następny dodać już dłuższy. Nie jestem z niego szczególnie zadowolona no alee.. Wgl, chciałam wam powiedzieć, że ostatnio wpadałam na pomysł nowego bloga. O tej samej tematyce i najprawdopodobniej on powstanie.. Komentujcie, piszcie co wam sie podoba co nie ;3

Pozdrawiam Oliwia x