sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 4






Cisza.. Znacie te uczucie kiedy, siedzicie z kimś i kompletnie nie wiecie co powiedzieć, a jedyne co słyszycie to brzęczenie muchy w drugim końcu pokoju? Tak? Ja teraz to odczuwam.. Dlaczego byłam taka głupia i się zgodziłam z nim wracać do domu! Brawo Lissa, płacisz za swoją głupotę..
-Ale ładna dziś jest pogoda..- Rany,  ja serio to powiedziałam? Co jest z tobą nie tak Lissa? Ogarnij się.. Zaczynasz temat pogody, fascynujące.. Poczułam rumieńce na moich policzkach, na szczęście zakryłam je rozpuszczonymi włosami. Zerknęłam w jego stronę i jedyne co zauważyłam to nie kryte rozbawienie chłopaka. No w zasadzie co mu się dziwić. Pogoda.., serio?
-Mógłbyś się nie śmiać ze mnie? Chciałam jakoś temat rozpocząć, ale widzę że nie warto było..- Powiedziałam już lekko podirytowana jego zachowaniem.
-Nie no właśnie widzę, starasz się jak możesz. Rzeczywiście piękna pogoda i ten majestatyczny deszcz – Teraz już na dobre wybuchł śmiechem. Hmm, rzeczywiście deszcz.. Boshe, Lissa gdzie ty masz oczy? W tyłku chyba..  
-Widzę, że bardzo ci humor poprawiłam, to była tak fascynująca rozmowa, że aż szkoda, że już dotarliśmy pod mój dom- Pisnęłam, naprawdę mnie denerwował..
-Masz rację, może warto by ją kontynuować w środku. Zaprosisz mnie do siebie?- Zaproponował. Zamurowało mnie, dosłownie wryło w ziemie..
-Eee, no wiesz..  Jak chcesz to wchodź..
-Dziękuję, za propozycję- Jego złośliwy uśmiech nie schodził mu z twarzy. Weszliśmy do domu, lekko przemoknięci. Mama usłyszała trzask zamykanych drzwi więc jak zawsze przyszła mi na powitanie..
- Lissa, wróciłaś już?- Powiedziała wychodząc z kuchni- Dobrze, że już jesteś właśnie..O witam, przyszłaś dziś z kolegą?- Odrzekła „dyskretnie” obserwując chłopaka.
-Tak, znaczy nie.. To Zayn, podwiózł mnie, pod dom.- Zaczęłam tłumaczyć gestykulując przy tym dziwnie rękami.
-Oczywiście.- Mrugnęła, zabijcie mnie..- Zayn miło mi cię poznać jestem mamą Lissy, byłoby nam bardzo miło gdybyś ramach podziękowania za podwiezienie mojej córki, zjadł z nami obiad. Co ty na to?
Zaraz, zaraz, że co proszę?! Ja nawet go do domu zaprosić nie chciałam sam się zaprosił! Mamo nie pomagasz..
-Bardzo chętnie, dziękuję za zaproszenie- Odrzekł, z uśmiechem. Och błagam.. Serio? Wszyscy się na to nabierają..
-Wspaniale! Idźcie na górę, zawołam was gdy wszystko przygotuję- I uradowana, poszła do kuchni przygotować obiad.
-Taaa, to chodźmy do mnie..- Naprawdę muszę go tam zaprowadzać? Wolałabym nie..
Szliśmy schodami, gdy oczywiście moja niezdarna strona chciała przypomnieć, że nadal tu jest. Wchodząc na ostatni schodek, zaczepiłam nogą i poleciałam do tyłu. Już myślałam, że zaliczę bliskie spotkanie z podłogą gdy nagle poczułam silny uścisk i dwie karmelowe, świecące się niczym ogniki oczy.
-Uważaj, jeszcze sobie coś zrobisz, szkoda by było takiej dziewczyny- Po raz pierwszy uśmiechnął się, ale nie tak złośliwie jak do tej pory. To był szczery uśmiech, taki.. uroczy. Przypomniałam sobie, że przecież nadal tak leże u niego w ramionach. Zmieszałam się, i z pośpiechem wstałam.
-Dz..dziękuję.- Zakłopotanie wzięło górę, wiec by odwrócić spojrzenie Zayna od moich czerwonych policzków, machnęłam ręką w geście zaproszenia do mojego pokoju. Oczywiście, zaraz po tym wszedł a ja za nim. Zaczął się bacznie rozglądać. W moim pokoju królował kolor biały.  Białe ściany, meble.. Nie był to duży pokój, ani szczególnie wystrojony. Szafa, biurko z komputerem, łóżko z różowymi poduszkami. Jedyną rzeczą, za którą uwielbiałam ten pokój to..okno. Ogromne, okno z którego miałam widok na całą okolice. Uwielbiałam w takie dni jak ten siadać, i patrzeć tak po prostu na spadające krople deszczu. Z transu ocknęłam się widząc jak Zayn przygląda się czemuś na moim biurku. Podchodząc zobaczyłam, że chodziło mu o ten już dobrze znany zeszyt. Widniały na nim moje bazgroły. Jak się nudzę lubię czasem sobie coś szkicować, chociażby dla odstresowania.     
-To twoje szkice?- Z zaciekawieniem przyglądał się liniom widniejącym na kartce. Widząc, że przytaknęłam powiedział – Masz talent. Również lubię czasem coś maznąć na kartce..
-Naprawdę? Nie często szkicuje, przeważnie pod wpływem emocji. Gdy sie martwię, jestem smutna, radosna.. Gdy pokłócę się z rodzicami. Ty również tak masz?
- Tak. Ostatnim razem naszkicowałem coś w dzień pogrzebu mojego dziadka. Bardzo wtedy przeżywałem i musiałem jakoś to z siebie wyrzucić. Co do rodziców, mam tylko mamę i dwie młodsze siostry. Ojciec zostawił nas gdy byłem jeszcze mały. Prawie wcale go nie pamiętam – Dostrzegłam smutek na jego twarzy. Zrobiło mi się żal go a zarazem głupio, że zaczęłam ten temat. Naprawdę..
-Przepraszam nie wiedziałam, że to obudzi w tobie przykre wspomnienia.. Naprawdę nie wiedziałam,  ja..przykro mi.
-W porządku, nie wiedziałaś..- Nasze spojrzenia się spotkały. Moje szaro-niebieskie oczy wydawały się niczym w porównaniu z jego idealnymi oczami w odcieniu świeżo parzonej kawy o poranku.. Przysunął się do mnie, zakłopotałam się po raz drugi dzisiejszego dnia. Zayn widząc to złapał mnie za podbródek i lekko uniósł go tak bym patrzyła mu prosto w oczy. Powoli zbliżał się do mnie, skracając tym samym miedzy nami odległość. Serce zaczęło mi bić jak opętane. Lekko przymknęłam oczy czując powiew jego męskich perfum. I w momencie gdy dzielił nasze usta już milimetr, drzwi otworzyły się z hukiem przez co raptownie odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
-Wołam was i wołam i..ojej.. Przepraszam, nie wiedziałam, że wam prze..
- Nie szkodzi mamo, nic się nie działo. Jest już obiad tak?- Powiedziałam wchodząc jej w słowo.
-Tak, znaczy..zapraszam..- Odrzekła zszokowana mama.
Obiad minął w miarę  spokojnie, Zayn z chęcią rozmawiał i żartował z moja mamą.  Opowiadał o swojej poprzedniej szkole, miejscu zamieszkania. Razem z nią znaleźli wspólny język, obydwoje uwielbiają podróże. Od czasu do czasu nasze spojrzenia się spotykały ze sobą, lecz odwracałam wzrok. Czułam się nieswojo teraz przy nim, po tej sytuacji zaistniałej w moim pokoju. Po zjedzonym obiedzie, podziękował mojej mamie i poprosił mnie o podprowadzenie go do drzwi. Już miał wychodzić gdy, wrócił się.
-Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie i pyszny obiad..- Powiedział..-..mam nadzieję na kolejne spotkanie- Dodał cicho tak bym tylko ja usłyszała. Uśmiechnął sie widząc wypieki na mojej twarzy, schylił siei cmoknął mnie w policzek.
- Do zobaczenia Melisso..- Powiedział znikając w ciemności nocy.
-Do zobaczenia Zayn..- Uśmiech sam wpełzł mi na usta..
-Och, jakie to romantyczne! Gdyby tylko twój ojciec taki był! –Wpadła w zachwyt moja mama co wywołało tylko większe rumieńce na mojej twarzy.- Bardzo miły chłopak, polubiłam go. Pasujecie do siebie, starszy, stateczny..

-Mamoo!- Krzyknęłam pędząc do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko zamykając oczy. Nadal czułam zapach jego perfum..


__________________________________________________________________

Witajcie! Oto kolejny rozdział, dostałam dziś takiego rozmachu, że napisałam 2 rozdziały ;) Miałam go dodać, w najbliższą środę ale uznałam, że tak długo mnie nie było, że wypadałoby to jakoś wynagrodzić i oto jest. Rozdział raczej długi, mało akcji się w nim dzieje ale jest w nim coś takiego, co mnie urzekło. Na ogół pesymistycznie podchodzę do moich "wypocin" ale ten mi sie podoba. Komentujcie, obserwujcie, piszcie wasze opinie. 

Pozdrawiam, miłej nocy, Oliwia x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz